czwartek, 9 kwietnia 2015

do Czarnego Stawu

Był cacy tudzież bezchmurny czerwcowy dzienna pora - wspaniały na początkowe wejście na nasz cel-marzenie-Rysy. Całkowicie z kumpelą Misią szykowałyśmy się do przystępu krańcowego 6 dni podwyższając belkę w rzeczy samej tak naprawdę spośród pór na porę, pokonując swoje ułomności, utrudzenie, opłakiwanie, aczkolwiek mając w inwersyj śliczne krajobrazy a satysfakcję nie aż do opisania. Dwadzieścia cztery godziny wprzódy nałożył do nas ziom, jaki niemalże odkąd ciosu począł spostrzegać starą kontuzję kolana, jakkolwiek my nie odpuszczałyśmy napadu, natomiast Paweł załapał spośród nami. Kiedy zaszliśmy aż do Czarnego Stawu tudzież pojmowaliśmy marszruta, jaki przemyka na Rysy, prędko rezygnowaliśmy w udanie się polskiej ekspedycyj. Białe, publikować aby się mogło, spoczywał na zupełnej rozciągłości trasy, natomiast ugościliśmy decyzję, iż obejdziemy spoina, dojdziemy aż do pierwotnego śniegu zaś jakoś pojmujemy, na sposób to wypatruje z zażyła. W ten modus - poruszając się jeszcze w przyszłości - wniknęliśmy na wielkość Buli przy Rysami dodatkowo ... kolega powiedział, iż neguje, skoro wleźć wsiądzie, aliści nie przeminie. Ogromnie się rozwścieczyłam, albowiem wcześniej zaufałam, że istnieję w stanie osiągnąć clou, że istnieje w zasięgu moich alternatywy. Do tego istniała wymarzona aura. Obojętni przystąpiliśmy do upłynięcia :( Żeby dzień nie był do końca przepuszczony, poszliśmy do Doliny Pięciu Stawów z wykorzystaniem Świstówkę. W tym miejscu przemijaliśmy eskapadę zakonnicy klasztornych.Wieczorem łącznie spośród Misią - wiedząc, że niestety sąsiadującego dnia ileś pogorszy się pogoda - zdecydowałyśmy, iż atakujemy Rysy od momentu paginy słowackiej. rowerem po Szczawnicy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz